Łączna liczba wyświetleń

środa, 24 grudnia 2014

Świątecznie

Dzisiaj skończyłam robić ostatnie porządki, a jutro zajmę się pieczeniem. Pierniczki oczywiście są już gotowe (piekłam je w zeszłą środę).
ciasteczka korzenne

pierniczki

jedne z wielu ozdobionych ciastek



W moim pokoju postanowiłam postawić kilka świątecznych dekoracji


w końcu wypaliłam świeczkę śliwkową z Biedry. Na początku mi się podobała, ale potem ten zapach zaczął mnie denerwować




Nie będzie mnie tu w święta więc chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia:


Przede wszystkim życzę Wam zdrowych Wesołych Świąt, 
abyście spędzili je w gronie tych których kochacie,
żebyście pod choinką znaleźli prezenty o których marzyliście
i żebyście naładowali akumulatory.
Trzymajcie się ciepło:)


wtorek, 23 grudnia 2014

OOTD


Bluzka-no name
Narzutka-sh
Spodnie-Reporter
Kolczyki-prezent
Pierścionek-zaręczynowy i obrączka-no name
























poniedziałek, 15 grudnia 2014

Lekkie zdziwienie...

Byłam dzisiaj w Auchanie, zaszłam do działu z kosmetykami i ku mojemu zdziwieniu postawili dwie szafy-Eveline i Rimmel. Był podkład z Rimmela Wake Me Up który kupiłam pół roku temu na tej cudnej promocji w Rossmanie -49%. Kosztował 29,99. A kojarzy mi się że wtedy w Rossmannie na promocji dałam za niego właśnie coś koło 30 zł. Nawet był odcień którego używam...

wtorek, 9 grudnia 2014

Prezenty urodzinowe

Mam potwornego doła.
Masakrycznego że pół dnia przebeczałam.
Kobieta z zaburzoną gospodarką hormonalną- tak, dokładnie tak jest, tym bardziej że jestem przed okresem i ryczę któryś dzień z kolei. Czasem mam powód, czasem tak po prostu. I się mega wkurzam. Oczywiście na narzeczonego...dobrze że jest w miarę cierpliwy.

Dzisiaj byłam na kolejnej rozmowie kwalifikacyjnej i jestem załamana. Ok, na samej rozmowie wypadłam dobrze, ale potem były testy które mnie zagięły. Hm...trzeba próbować dalej. Tylko już mnie to wszystko przerasta, te małe porażki strasznie na mnie wpływają, szczególnie teraz.

Ok, miało być pozytywnie o prezentach a zaczęłam dołująco.

Prezentów kilka, głównie były to pieniążki które czasami są najlepszą opcją. Np od jednego brata dostałam pieniążki i kupiłam sobie za to mnóstwo rzeczy do robienia biżuterii:) Od drugiego brata dostałam kartę podarunkową do Sephory. Przyznam szczerze, że nigdy nie byłam w Sephorze, serio. Zawsze wydawało mi się tam drogo itp. No ale teraz będę musiała się wybrać skoro mam tą kartę, tylko cholernie nie wiem co tam sobie kupić. Muszę się poważnie nad tym zastanowić żeby mądrze wydać te pieniądze-normalnie życiowy dylemat:D

W sumie mam do pokazania jedynie prezenty od mojego narzeczonego
a lekarz zalecił ograniczenie cukrów:(:P

zażyczyłam sobie matę do ćwiczeń i dostałam:) i używam..choć niestety jeszcze nie codziennie

kolczyki idealnie pasujące do mojego pierścionka zaręczynowego-to taka jego większa wersja:P

ostatnio zagadywałam narzeczonego, czy często używa swojego pistoletu na klej bo bym chciała cosik pokleić i dostałam swój:P plus oczywiście brokatowe kleje:D


no nie tylko brokatowe, bo przezroczyste też-tak na zapas. No a oprócz tego szczypce

i parę cudowności do robienia biżuterii


Po tych cudownościach które on mi dał postanowiłam zamówić jeszcze więcej rzeczy:P Jak widzicie prezenty praktyczne, ale na prawdę jestem z nich zadowolona, choć inteligentna już się poparzyłam tym pistoletem do kleju ehhh:P

Aaaaa zrobiłam sobie też malutki prezent. Zamówiłam książkę za ok. 12 zł


 Mimo że jestem bezrobotna nie mam czasu na czytanie książek...dziwne nie? Przejrzałam tylko kilkadziesiąt stron.


PS. Właśnie zjadłam Jogobellę o smaku sernika z mandarynkami i kawałkami ciasteczek. Nawet dobra:)

piątek, 5 grudnia 2014

Pokrótce o mojej chorobie...

Kilka miesięcy temu postanowiłam że kiedyś pojawi się taki wpis...i nadszedł ten dzień.
Wtedy wspominałam że mam problemy z hormonami. Pod koniec lipca byłam w szpitalu przez ponad tydzień, gdzie robiono mi pełno badań, a dopiero dzisiaj...po 4 miesiącach dowiedziałam się co mi jest. Hehe nie ma to jak polska służba zdrowia:P

I okazało się że mam zespół policystycznych jajników. Nie będę się rozwodzić nad tym co to jest itp bo dużo kobiet o tym słyszało, poza tym informacje można znaleźć w necie;) Ogólnie mogę mieć problem z zajściem w ciążę itp. A najgorsze że przeczytałam że kobiety z tym problemem powinny starać się o dziecko przed 25 rokiem życia. Ups...stuknęło mi już 26 lat....

Fakt, moja wina. Tak jak pisałam kilka miesięcy temu, zbyt długo zwlekałam z pójściem do endokrynologa, który by mi powiedział co mam zrobić z moim problemem. Czas zawsze odgrywa ważną rolę.

Na razie nie planuję mieć dzieci więc może nie przejmuję się tym jakoś specjalnie. Za niecały rok wychodzę za mąż, a potem zobaczymy jak życie się potoczy. Jednak nie mam pojęcia jak długo potrwa regulowanie hormonów, bo ponoć czasem trwa to kilka miesięcy a czasem kilka lat.

Jednak cieszę się że w końcu wiem mniej więcej co mi jest i że będę mogła zacząć leczenie. Oczywiście w szpitalu dowiedziałam się tylko co mi jest, a z wynikami muszę i tak do swojego ginekologa pojechać i to on mi ma przepisać odpowiednie tabletki. Mam nadzieję że od razu dobrze mi je dobierze.

A jak wyglądał mój pobyt w szpitalu?
Jakoś zaraz na początku roku dostałam skierowanie od mojego endokrynologa do szpitala, gdzie miałam się udać dopiero w lipcu. Zasada była taka, że musiałam przedzwonić do szpitala w pierwszym dniu cyklu w lipcu. Wtedy wyznaczono mi dokładny termin kiedy mogę przyjechać i chyba zostałam przyjęta na oddział w 3 dniu cyklu. Od razu po przyjęciu przeprowadzono ze mną wywiad i wykonano badanie ginekologiczne. Pamiętam że tego samego dnia pobrali mi też krew.

Codziennie oczywiście było mierzenie temperatury dwa razy dziennie i mierzenie ciśnienia raz dziennie. A no i co najważniejsze...pobieranie krwi praktycznie codziennie.

Oj tak...krwi tam pobierali tyle jakby mieli tym wykarmić wampiry:P a ręce miałam tak pokłute i posiniaczone że masakra.

I to była jedna z tych gorszych rzeczy w szpitalu. Gorsze od tego były jedynie badania ginekologiczne wykonywane podczas okresu...niezbyt przyjemna sprawa.

Drugiego dnia miałam mega nieciekawą sytuację, bo jak pisałam wyżej, pierwszego dnia miałam robiony wywiad i badanie ginekologiczne przez młodego lekarza, natomiast drugiego dnia to samo badanie wykonywał ordynator, ale oczywiście nie sam:/ Wyobraźcie sobie że leżycie na fotelu półnagie, a wokół was jest pełno lekarzy, pielęgniarek itp:/ Taki mają chory zwyczaj w tym szpitalu. A ponoć jak jest rok akademicki to jeszcze studenci się na was gapią:/

Każda pacjentka przechodzi przez coś takiego, więc wszystkie świetnie się rozumiałyśmy i wspierałyśmy w tych nieprzyjemnych przeżyciach.

Wracając do poboru krwi. Drugiego dnia o 22.00 miałam pobieraną krew by zbadać kortyzol (oczywiście rano też mi pobierali krew więc jak widzicie nie raz a czasem nawet kilka razy dziennie mnie kłuli).

Trzeciego dnia była masakra-badanie krzywej cukrowej. Pierwsze o 6 rano pobrali krew, potem trzeba było wypić tą ohydną mega słodką glukozę, a potem za pół godziny znów pobór krwi, potem za kolejne pół godziny znowu i tak w sumie robili cztery pobrania krwi. Tego samego dnia robili też usg macicy i jajników i wtedy okazało się że mam w jajnikach za dużo pęcherzyków co już w sumie trochę wskazywało na policystyczne jajniki.

Kolejnego dnia miałam podany hormon i robili mi test ACTH, czyli coś tam związanego z nadnerczami. Wyglądało to tak, że rano miałam robiony zastrzyk, a godzinę później pobieraną krew.

Kilka dni później robili mi też usg nadnerczy i gdyby nie to to bym wyszła ze szpitala wcześniej. Ale specjalnie trzeba było leżeć w szpitalu i czekać na to badanie.

W szpitalu spędziłam bodajże 9 dni, choć miałam leżeć góra 6, tak mi przynajmniej mówiła oddziałowa przez telefon, ale jak widać była to ściema.

Na szczęście udało mi się wtedy przełożyć o parę dni pobyt na Mazurach więc fajnie że wszystko spasowało.


Trochę się rozpisałam na temat tego jak to u mnie wyglądało, ale i tak wydaje mi się że to tylko taki wielki skrót tego wszystkiego:)


I powiem Wam, że cieszę się że ten rok dobiega końca. Zbyt wiele problemów miałam na głowie, oby przyszły rok był lepszy. Bo nie dość że straciłam pracę, to mój związek był mega zagrożony i wisiał na włosku i mało brakowało by się rozpadł, no i jeszcze ta choroba:/ Wszystko praktycznie wyszło w ciągu kilku miesięcy:( Nie powinno się być mściwym, ale mam nadzieję że osoba która próbowała zaszkodzić naszemu związkowi dostanie w końcu po dupie. Wszystko bowiem do nas wraca...








wtorek, 2 grudnia 2014

Zaległy ootd

Bluzka-sh
Szara narzutka-sh
Pasek-no name
Spódniczka-F&F
Naszyjnik-prezent
Kolczyki-prezent




Mały haul

SH

Miętowe bolerko

Kopertowa bluzka-mgiełka

Zwykłe granatowe dżinsy



Za wszystkie zakupy w sh zapłaciłam ok. 20 zł, więc nie dużo. Ogólnie fajne rzeczy kupiłam, ale myślałam że kupię więcej rzeczy zimowych jak ostatnio, ale niestety się nie udało.



BIEDRONKA

Trafiłam na promo, gdzie za dwie świeczki zapłaciłam 8 zł

Ta foremka silikonowa również była przeceniona i dałam za nią 4 zł.
Chyba nic nie mówiłam o pewnej nowinie, ale od 3 miesięcy jestem ciocią, więc myślę że taka foremka się kiedyś przyda;)


Oprócz tego jak pisałam wcześniej zrobiłam mega zamówienie rzeczy do robienia biżuterii, ale chyba nie ma sensu żeby pokazywać każdą rzecz z osobna, bo trochę tego się nazbierało:P
Natomiast prezenty urodzinowe pokażę w osobnym poście.
Żałuję, że nie porobiłam zdjęć prezentów świątecznych, które zrobiłam najbliższym, bo niektóre są na prawdę fajne, ale trudno. Tak się pośpieszyłam, że już wszystko mam popakowane;P